Awaryjne odpalanie pojazdu

Razem z nastaniem sezonu zimowego jak bumerang powraca kwestia, która jest zmorą większości kierowców – rozładowany akumulator. Spadkowi temperatur towarzysz spadek pojemność tego urządzenia, co przekłada się na bezpośrednie problemy z rozruchem. Poniżej podpowiadamy, jak w najlepszy sposób doprowadzić do awaryjnego odpalenia pojazdu.

 

Gdy akumulator powie ‚dość’…

Mogłoby się wydawać, że problem rozładowującego się akumulatora dotyczy głównie starszych aut. Nic bardziej mylnego. Nawet najnowsze modele o przebiegu rzędu 20-40 tys. km kapitulują przed większymi mrozami. Przyczyna leży przede wszystkim w zdecydowanie niższej jakości nowych baterii w porównaniu do tych wykorzystywanych na początku poprzedniej dekady. Do tego dochodzi jeszcze zmiana sposobu, w jaki wykorzystywana jest energia. Nowoczesne systemy elektroniczne ułatwiają jazdę i podnoszą poziom bezpieczeństwa. Z drugiej jednak strony pobierają dużo energii. System start/stop, inteligentne ładowanie, odzyskiwanie energii – wszystko to są dodatkowe czynniki, które mogą doprowadzić do rozładowania akumulatora w najmniej oczekiwanym momencie, nawet przy korzystnych warunkach.

Jednak samochód to niezwykle złożona maszyna, w której awarii może ulec wiele podzespołów. Jak zatem rozpoznać, że powodem unieruchomienia jest akumulator? Przede wszystkim nie dochodzi do tego nagle. Pierwszym objawem nadchodzących kłopotów jest spowolnienie pracy rozrusznika – odpalenie auta zabiera coraz więcej czasu. Gdy przekroczony zostaje moment krytyczny, zamiast miarowej pracy silnika usłyszymy jedynie charakterystyczne cykanie. Po nim rozrusznik zatrzyma się na dobre, deska rozdzielcza przygaśnie, a kontrolka akumulatora będzie mrugać lub świecić na stałe. Z kolei w nowoczesnych modelach dochodzi do efektownego rozbłysku lub migania wszystkich kontrolek, często aż do całkowitego wyładowania baterii. Jeżeli na pokładzie obecny jest system bezkluczykowy, pojawi się także problem z zamknięciem drzwi.

 

Prostownik lub pożyczka

Zatem, co zrobić, gdy nasz samochód przegra nierówną walkę z mrozem? Wyjścia są dwa – podpięcie akumulatora do prostownika lub wezwanie pomocy. Pierwsza opcja jest niestety mało skuteczna, gdy potrzebujemy odpalić auto możliwie jak najszybciej. Odzyskanie odpowiedniego poziomu napięcia w ten sposób jest bardzo czasochłonne. Nawet kilkanaście godzin ładowania często okazuje się być okresem zbyt krótkim.

Druga opcja to ‚pożyczka’. Nie mamy oczywiście na myśli zakupu nowej baterii, a pożyczenie prądu z innego pojazdu za pośrednictwem kabli. Jest to stosunkowo najprostszy, najbezpieczniejszy i najpopularniejszy sposób awaryjnego uruchomienia zmrożonej maszyny. Jednak decydując się na tę metodę samodzielnie, należy uwzględnić kilka aspektów. Można też skorzystać z profesjonalnej pomocy drogowej.

 

Kable rozruchowe – które wybrać?

Jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, stanowczo zachęcamy do zakupu odpowiednich przewodów rozruchowych. To wydatek od 20 do ponad 100 złotych. Czy warto wydać większą kwotę? Wersja budżetowa rodem z marketu to praktycznie rozwiązanie jednorazowe. Przystosowana jest do pracy z niskim natężeniem, a zaciski z cienkiej blachy, a także mały przekrój nie wróżą w tym wypadku dużej żywotności. Niemniej jednak nawet one spełnią swoją funkcję. Droższe kable mają grubszy przekrój i solidniejsze klemy, dzięki czemu po prostu lepiej przewodzą prąd. Odznaczają się również znacznie lepszą izolacją oraz wyższym napięciem dopuszczalnym (400 -600 A w porównaniu do ledwie 100 A w tanim odpowiedniku). Takie właściwości minimalizują ryzyko zwarcia, jak i stopienia, w najgorszym wypadku mogących doprowadzić nawet do zapalenia samochodu.

 

Najważniejsze zasady rozruchu za pomocą przewodów

Jeśli mamy kable i jest z nami ‚dawca energii’ sam proces awaryjnego rozruchu powinien przebiec bezproblemowo. O ile będziemy przestrzegać kilku zasad:

  • silnik dawcy (samochodu, który będzie użyczał prądu) musi być wyłączony.
  • czerwony przewód podłączamy do + na sprawnej baterii, czarny do -,. Następnie w tej samej kolejności do reanimowanego akumulatora (zachowanie kolejności ma chronić przed zwarciem).
  • wyłączamy wszystkie odbiorniki prądu (światła, nawiew itp.).
  • jeśli uda nam się uruchomić silnik, najpierw odłączamy czarny przewód (masę) od ‚biorcy’.

 

Na ratunek wezwij Śląsk-Laweta.pl!

Przy tym wszystkim, ważnym aspektem jest również to, jaki pojazd przybywa nam z pomocą. Mimo szczerych chęci, w najgorszym wypadku możemy doprowadzić do unieruchomienia drugiego samochodu, a nawet jego uszkodzenia. Najistotniejsza jest pojemność akumulatora. Musimy zadbać o to, by pomiędzy autami różnica tej wartości była możliwie jak najmniejsza. O odwrotną sytuację nietrudno – np.w standardowych silnikach diesla parametr pojemności Ah może być nawet dwa razy większy niż w przypadku silnika benzynowego.

Biorąc pod uwagę wszystko, o czym wspomnieliśmy powyżej, wypada postawić uzasadnione pytanie, czy nie warto w razie problemów z odpaleniem zaufać specjalistom? Naszym zdaniem jak najbardziej. Zyskujemy wtedy pewność, że awaryjna reanimacja zostanie przeprowadzona w stu procentach poprawnie. Kierowcy z takich miast jak Sosnowiec, Dąbrowa Górnicza, Będzin, Mysłowice, Jaworzno czy Czeladź mogą skorzystać z usług firmy Śląsk-Laweta.pl. Całodobowa pomoc drogowa Katowice i inne Śląskie miasta w wykonaniu profesjonalistów to gwarancja ‚dawcy’ o odpowiedniej mocy czy wysokiej klasy przewodów nie tylko o właściwej grubości, lecz również długości. To także pewność najwyższych standardów bezpieczeństwa i zachowania całej niezbędnej ostrożności przy podłączaniu. Usługa obejmuje także diagnozę, dzięki czemu, jeśli problem jest poważniejszy, pojazd może od razu trafić do warsztatu.

naprawa auta